„Pod bezchmurnym niebem” szwedzkiego reżysera Hannesa Holmsa to film, do którego z pozoru nie można się przyczepić: świetne zdjęcia, perfekcyjna scenografia idealnie oddająca lato 75’, odpowiednia dawka dobrze dobranych przebojów, dobra gra aktorska. Ale ile można oglądać filmów o bolesnym dorastaniu? O wydobywaniu się z trudnych warunków (główny bohater mieszka w bloku i się tego wstydzi)? O tym, że tata pijak, mama zabiedzona i tylko syn może coś z tym zrobić? No więc mamy prawiczka Martina, który jedzie na wakacje do pracy w restauracji na jednej z wysp, tam oczywiście się zakochuje w pięknej dziewczynie, a na dodatek szef restauracji czyni go swoim asystentem. Martin jest chłopcem na posyłki, naiwnym i niewinnym jak pięciolatek (chociaż ma lat 17) i dość późno orientuje się, że jego szef szmugluje kokainę (oczywiście z Polski). Traci cnotę z kochanką szefa, by potem spokojnie móc już skonsumować ukochaną Jenny. A po wakacjach wraca do rodziców i robi z ojcem porządek. Niestety brzmi to wszystko jak zlep banałów i klisz. I tak się właśnie ten film ogląda: niczym neutralny, ładny mebel z Ikei.
Jest to zatem miła, lekkostrawna, odpowiednio ckliwa i romantyczna opowiastka o dorastaniu osadzona w kolorowych latach 70. Co z tego wynika? Absolutnie nic. Może gdybym miała znowu siedemnaście lat i pryszcze na twarzy, rzuciłabym się do Bałtyku byle tylko dopłynąć do tej fajnej Szwecji. Ale na szczęście już wyrosłam z takich pomysłów i z takich filmów.
-
Search It!
-
Recent Entries
-
Odnośniki
- czar-nota
- dziewczyny lubią klapsy
- francuski łącznik
- gniewnie, ale kulturalnie
- it felt like a kiss
- koło zapasowe
- kuzyn po kądzieli
- noc poza domem
- prawie kolega
- serce trzymam w chłodni
- Sokole Oko
- stacja mocy
- sto procent filmowego gustu
- szykowna kredka
- the perfect human
- to oni ukradli księżyc
- trójka z bostonu
- usługi rysunkowe
- Walisz po oczach
- warszawska robota
- wszystko o Tarkowskim
- z krasnalem po godzinach
- zabójcza seria
- zrób mi jakąś krzywdę
- zrobię wszystko dla liska